Ostatnio Amelia ma paskudny kaszel. Wczoraj byłam u lekarza i musiala dostać zastrzyk rozkurczający oskrzela bo lekarka nie byla w stanie jej osłuchać. Po 30 minutach stwierdzila, że wyglądało to jak ostry atak astmy.
Ja bylam przekonana, ze to przeziebienie (ma katar od paru dni) ale po wczoraj zglupialam. Mial ktos jakiekolwiek doswiadzenia z alergologiem i przypadkami dusznosci? Amelii zdazylo sie to trzeci raz w ciagu ostatniego pol roku. Zwykly katar przeksztalca sie w ataki kaszlu i zwracanie flegmy... Nie chce dziecka stresowac kolejnymi wizytami w szpitalu ale nie wiem czy bez tego sie nie obejdzie. Co myślicie?
Pozdr.